"Atmosfera była gęsta od
myśli i rzeczy do powiedzenia.
Ale w takich momentach mówi się
tylko Małe Rzeczy.
Duże Rzeczy są schowane w środku,
niewypowiedziane."
Arundhati Roy, "Bog rzeczy malych"
Arundhati Roy, "Bog rzeczy malych"
Siedzieliśmy po przeciwnych stronach pomieszczenia i
patrzyliśmy się na siebie badawczo. Z każdą chwilą rosło we mnie przekonanie,
że Malfoy udaje, że chce mi pomóc. Nie potrafiłam tylko zrozumieć, dlaczego?
Siedział tak, oparty arogancko o brudną ścianę, z przydługą grzywką opadającą
na oczy i łypał na mnie spod niej. Ja w pozycji płodowej, odgarnęłam włosy z
twarzy i marząc o kąpieli, zastanawiałam się, ile jeszcze może potrwać ta chora
sytuacja.
W tej chwili masywne drzwi, które odgradzały nas od
teoretycznej wolności, otwarły się lekko, a do środka ktoś wsunął powoli talerz
z dwoma bochenkami chleba i kuflem wody. Dobrze, że ktoś nie otworzył ich na
oścież, bo wtedy zobaczyłby nikłe światło, które wpadało teraz do środka, przez
wybitą szybę pod sufitem, a to na pewno by go zainteresowało. Malfoy dorwał się
do chleba i odgryzł łapczywie spory kawałek. Ja wstałam powoli, starając się
opanować trzęsące się nogi i doczłapałam żałośnie do talerza. Słońce już
zachodziło, przez co chleb wydawał się w jego świetle tylko niekształtnym,
szarym kamieniem. Może to nawet lepiej, że nie widziałam jego koloru? Kto wie,
ile tygodni trzymali go w jakimś zatęchłym pomieszczeniu.
Ugryzłam czerstwy, prawie twardy kawałek i pogryzłam
zamykając oczy. Starałam się nie zwracać uwagi na kwaśny smak i chrupiące
kawałki, które w nim znajdowałam. Bałam się nawet myśleć, czym one były.
Kiedy zaspokoiłam pierwszy głód, sięgnęłam po wodę i
wypiłam kilka łyków. Musiała stać od dłuższego czasu nienaruszona, ponieważ
czuć w niej było kurz. Tak, kurz osadzony na powierzchni wody. Oddałam kufel
Malfoy’owi, który wypił kilka potężnych łyków i odstawił go.
- Trzeba oszczędzać jedzenie, choćby nie wiem jak paskudne
było – powiedział, strącając kilka kosmyków włosów z czoła.
Usiadłam po turecku w miejscu, w którym jadłam i
popatrzyłam się znów na niego badawczo. Dlaczego był miły? Dlaczego nie
próbował mnie obrazić? Czy tak naprawdę miał wyglądać „genialny” plan
śmierciożerców na pozbycie się mnie? Czy ja sobie za bardzo nie pochlebiam,
myśląc, że śmierciożercom potrzebny jest plan, jak mnie zabić?
- Dlaczego się tak przyglądasz – spytał się mnie uśmiechając
lekko, jakbyśmy wcale nie byli zamknięci w celi, gdzieś w nieznanym nikomu
wypizdowie, tylko siedzieli przy herbatce, w zwykły, piątkowy wieczór. Jeśli
akurat dzisiaj j e s t piątek…
- Co się dzieje? – spytałam. Miałam nadzieje, że powie mi
bez zbędnych opisów, co się wydarzyło, gdzie jesteśmy, co się dzieje teraz na
zewnątrz. Miałam nadzieje, że przynajmniej On coś wie.
- Ogólnie rzecz biorąc, siedzimy w zatęchłym lochu jedząc
zgniły chleb – powiedział jak gdyby nigdy nic. Popatrzyłam się na niego podirytowana.
- Chodziło mi o to… Co się dzieje na zewnątrz? Dlaczego
oni nas tutaj trzymają? Gdzie jesteśmy?
- Na zewnątrz jest teraz noc, więc domyślam się, że
wszyscy śpią…
- Malfoy! Nie udawaj idioty! – krzyknęłam i zaraz
zrozumiałam, dlaczego on nic nie chce mi powiedzieć. Najzwyczajniej w świecie:
sam nie wiedział!
- Trzymają nas w domu Growgov’a, gdzieś na południu Walii.
Więcej nie mogę ci powiedzieć.
- Dlaczego?
- Jestem jednym z nich, czy tego chcę, czy nie –
powiedział, ale wciąż wierzyłam, że po prostu wstydzi się przyznać do swojej
niewiedzy.
- Dlaczego?
- Bo takie jest życie! – krzyknął zdenerwowany. – Ty
urodziłaś się szlamą, ja synem śmierciożercy! Nikt się mnie nie pytał, czy tego
chciałem. Teraz ludzie potrafią mi tylko wypominać, ile złych decyzji podjąłem
w swoim życiu, ale prawda jest taka, że nie podjąłem żadnej! Ja po prostu nie
miałem wyboru! – przerwał na chwilę, wpatrując się w podłogę, jakby zawstydził
się swoim wybuchem, ale kontynuował dalej. – Gdybyś nie była szlamą, twoje
życie byłoby prostsze i możesz zaprzeczać, ale to prawda i dobrze o tym wiesz.
Oboje płacimy za coś, czego nigdy nie chcieliśmy kupić. To cena za nasze życie,
Granger – podniósł wzrok i zobaczyłam w jego oczach ból. Fizyczny ból, który
sprawiały mu wspomnienia.
- Co by się stało, gdybyś nie został śmierciożercą?
–spytałam, ryzykując, że Draco może znów dać ponieść się emocjom, ale ciekawość
wzięła nade mną górę.
- Nie mam pojęcia, Granger. Może bym zginął, a może
zginęliby moi rodzice… a potem ja. Albo musielibyśmy się ukrywać, aż Voldemort
nie straciłby siły… - zapadła cisza, tak gęsta jak bagno w którym oboje teraz
tkwiliśmy, a potem Draco wyciągnął ramię i pokazał mi Mroczny Znak, który
ciągnął się mu od wgłębienia pod jego łokciem, aż po nadgarstek. Mimo, że wiedziałam,
iż mężczyzna go posiada, wstrząsnęło to mną. – Pod koniec wakacji przed szóstą
klasą, rodzice zaprowadzili mnie do Niego. Nic mi nie powiedzieli, tylko kazali
zabrać najpotrzebniejsze rzeczy i wyjść z nimi… Matka była taka smutna.
Płakała, wiesz? Chyba pierwszy raz w życiu widziałem wtedy jak płacze. Ojciec
za to patrzył się tylko na mnie takim, dziwnym wzrokiem. Do tej pory tego nie
rozumiem… I wtedy zobaczyłem Jego. Czarnego Pana. Byłem taki dumny, że chce ze
mną rozmawiać. Że to właśnie MNIE wybrał sobie na szpiega w Hogwarcie. Miałem
wykonać najważniejszą misję w całym moim życiu… Albo ostatnią, jeśliby się nie
powiodła. Byłem tak głupi, że nie widziałem żadnych podstępów w tym planie.
Dlatego ciągłe porażki, brak nowych pomysłów i wtrącanie się Snape,
doprowadzały mnie do szaleństwa. A potem śmierć Dumbledore’a…
- Tak, mogę sobie wyobrazić co działo się później –
przerwałam mu, bo nie mogłam już znieść smutku w jego głosie. Zrobiło mi się go
żal. Tak, było mi szkoda Draco Malfoy’a. Chłopaka, który jeszcze kilka lat temu
mieszał mnie z błotem i szlamem. Który swoich starych zachowań nie mógł się
pozbyć nawet teraz. Zrozumiałam, że słowo „szlama”, wpajane mu od dzieciństwa,
było dla niego całkowicie normalne, dlatego nie widział nawet nic złego w
nazywaniu mnie w ten sposób. Ale łzawa historia jego życia? To dla mnie za
dużo. Wiem, że sama się o to prosiłam, ale, do jasnej cholery, nie będę płakać
nad Malfoy’em!
- Wiesz, Granger? Nie powiedziałbym ci tego, gdybyśmy nie
siedzieli teraz w celi śmierci.
- Doceniam szczerość – mruknęłam ironicznie i wróciłam pod
przeciwną ścianę, spod której znowu przyglądałam się mężczyźnie, zwracając tym
razem większą uwagę na trupią czaszkę z owiniętym wokół niej wężem na jego
przedramieniu.
3 dni 10 godzin temu
Przygryzałam wargi tak mocno, że w końcu zaczęła z nich
ciec krew. Oblizałam słodką ciecz obiecując sobie w duchu, że to ostatnie
krople, które dzisiaj stracę.
Leżałam w tym samym pokoju co wcześniej, ale tym razem
odwiązana od magicznych lin, które krępowały mi nadgarstki. No tak, co to za
zabawa torturować kogoś, kto nie może wić się, wrzeszczeć i przeklinać oprawcy.
Czekałam aż przyjdą.
Drzwi otworzyły się z trzaskiem. Do pokoju wszedł Growgov
i pięciu jego podwładnych, którzy patrzyli na mnie, jak na plastikowe trofeum
za zajęcie czwartego miejsca.
Z rezygnacją i obrzydzeniem.
Growgov uśmiechnął się tryumfalnie.
- Mamy Potter’a. Nie jesteś już nam potrzebna – powiedział
szybko i podetknął mi różdżkę przed samą twarz.
Wtedy chyba kolory zaczęły mylić mi się przed oczami, bo
zamiast ostrej zieleni, oznaczającej mordercze zaklęcie, zobaczyłam srebrne
iskry, a świat oddalał się ode mnie z zawrotną prędkością. Odpłynęłam.
_______________________________
Widzę, że wielu wiernych (jak do tej pory myślałam) czytelników się wyłamało, ale bardzo się cieszę, że pojawiły się nowe osoby gotowe czytać moje wypociny. Zmieniłam zasady: nowy rozdział, rozpoczynający część II, pt. 'Draco Malfoy', pojawi się za dwa tygodnie w niedzielę. Będę pisać nie patrząc na to, ile komentarzy jest pod notką.
Zawitałam tutaj, bo regularnie szukam nowych historii DHL do czytania przy moim braku talentu pisarskiego.
OdpowiedzUsuńTwoja historia mi się spodobała. Jakoś Hermiona i Draco w jednej celi to coś co lubię i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. :)
Zapraszam do zapoznania się z notką konkursową na http://stowarzyszenie-dhl.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMamy nadzieję, że się spodoba i z chęcią złapiesz za klawiaturę i coś napiszesz. Pozdrawiam w imieniu całej załogi stowarzyszenia-dhl
Nie mam pojęcia czemu Florence masz tak mało czytelników.
OdpowiedzUsuńwlazłam to po raz pierwszy i zauroczyłaś mnie.
Hermiona i Draco razem w celi śmierci... wstrząsająca sytuacja i wspaniale pokazana rozmowa.
w dodatku na końcu złapali Harrego...
aj zakończyłaś w takim momencie że mam chęć na więcej.
obiecuje wiernie komentować (chyba widziałam cie na onecie)
powiadamiaj mnie na www.niesmiertelna-milosc.blog.onet.pl
z przyjemnością poczytam co dalej.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńhej, zapraszam również do mnie(historia-dh.blogspot.com) i chciałabym być powiadamiana p nowych notkach, dzięki! xx
OdpowiedzUsuńhej, wiem że ostatnio kiepsko trochę u mnie z komentowaniem i w ogóle trochę umarłam w świecie blogów, ale będę się starać to wszystko po nadrabiać. Notki wszystkie czytałam na bieżąco, ale jakoś ciężko mi z siebie ostatnio wykrzesać jakiekolwiek pisane słowa. Twój blog bardzo mi się podoba. Historia jest naprawdę nie banalna i bardzo mnie interesuje co się stanie dalej. Wszystko jest bardzo tajemnicze. Bardzo ciekawią mnie dalsze losy Hermiony i Dracona oraz jak rozwinie się ich relacja. Zastanawiam się również jaki jest powód tego, że Draco trafił do tego lochu i dlaczego do tego samego co Hermiona oraz czy tym śmierciożercą uda się wyciągnąć z Hermiony coś więcej o tej przepowiedni.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz przepraszam, że tak długo nie komentowałam. Postaram się poprawić :) Czekam na kolejny rozdział :)
Co do rozdziału u mnie to nie wiem dokładnie kiedy się pojawi. Dodałam u mnie krótkie ogłoszenie na ten temat także jak będziesz chciała to możesz wpaść i sobie przeczytać. Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny :) Do następnej notki :) Mam nadzieję, że niedługo :) Agnes
Kochanie moje najdroższe, przeczytam Twój zacny rozdział jak tylko się ogarnę. Teraz jednak prawdę Cię zaprosić na moje nowe opowiadanie, zabawne nie?
OdpowiedzUsuńhttp://twarz-z-cienia.blogspot.com/
Buźka Kotek, Twoje Scarlett<3
I dochodzę po raz kolejny do wniosku, że ja nie potrafię pisać.
OdpowiedzUsuńPodsumowując tą część opowiadania:
Kreacja takiej Hermiony bardzo mi się podoba. Jest taka realistyczna, że aż to boli, bo wydaje mi się jakbym czytała historię kogoś, kto żył, notabene żyje naprawdę. Kiedy czytam, to co piszesz, to czuję się tak, jakbym była obok i to wszystko widziała (co nie jest łatwe, a dzięki Tobie uwizualniam Twoją historię).
Twoja historia jest bardzo tajemnicza. Wprawia czytelnika w zaciekawienie wzbudzając wiele emocji. Po przeczytaniu każdego rozdziału chce się czytać dalej, i dalej... Nie można się oderwać od tego, co tworzysz. Dodatkowo na duży plus służy Ci to, że masz oryginalną fabułę. Gratuluję pomysłu!
Poza tym, jak już wcześniej pisałam, masz świetny warsztat pisarski! Błędów tez nie zauważyłam, no... może jakieś tam literówki, ale to całkowicie normalne. Jak się pisze to zazwyczaj się myśli o fabule, a nie o literkach :)
Cieszę się, że zabrałam się za czytanie Twojego opowiadania :)
Pozdrawiam, Poem
Przeprasza, to chyba muszę powiedzieć najpierw. Wybacz i jeszcze raz wybacz, ale ostatnio byłam strasznie zajęta - ledwo co dawałam radę napisać coś na mojego bloga. Ale teraz, kiedy się rozchorowałam mogę dać sobie odbój i czytać, czytać i jeszcze raz czytać.
OdpowiedzUsuńA teraz o Tobie :D.
Rozdział świetny, dużo lepszy od poprzedniego może dlatego, że tu zawarłaś zwierzenia Dracona. Bardzo podoba mi się, że to wszystko jest takie realne.. Tak, jakbym tam była. To jest po prostu świetne, ale to już przecież wiesz. ;)
Pozdrawiam i lecę nadrabiać resztę ;D
Buźka, Scarlett.
czadowo sie czyta
OdpowiedzUsuń