Nie ma sensu zostawiać już komentarzy na tym blogu, ponieważ nie zaglądam tu za często, ale jeśli wciąż chcecie się ze mną skontaktować, piszcie:
florenssana@gmail.com

niedziela, 15 lipca 2012

Cześć II: Draco Malfoy; Rozdział V


„Gdy konieczność istnienia trudna jest do zniesienia...”
Grzegorz Turnau, „Bracka

   Odleciałem kilka metrów w prawo, sięgając przy okazji pod marynarkę by wyciągnąć różdżkę. Nade mną przeleciało kolejne zaklęcie i trafiło w słup informacyjny na którym ktoś powiesił ogromne zdjęcie Harry’ego Pottera z podpisem „POSZUKIWANY #1”. Skierowałem różdżkę w kierunku przeciwnika, ale rozpoznałem szatę śmierciożercy i to rozproszyło mnie na dosłownie sekundę. Wykorzystał to i znów zaklęcie poleciało w moją stronę, oślepiło mnie, po czym poczułem palący ból na lewym policzku.  Syknąłem i podniosłem się na nogi.
   - Protego. Crucio! – krzyknąłem, ale przeciwnik zablokował moje zaklęcie. Cofnął się jednak przy tym trochę. Poczułem jak zaklęcie, które poparzyło mój policzek przeżera mi się przez skórę i idzie prosto do mózgu. – Avada
   Coś sparaliżowało mnie kompletnie i padłem na ziemię. Przed utratą przytomności usłyszałem jeszcze szyderczy, kobiecy śmiech śmierciożercy. Śmiech Rozalie…

   Obudziłem się w ciemnym pokoju. Słońce nie mogło wpadać do środka prze okna zasłonięte grubymi zasłonami, które prawdopodobnie kiedyś miały jakiś określony kolor, ale teraz wyglądały jak zakurzona szmata do mycia podłóg.
   Próbowałem odszukać mojej różdżki, ale ktoś musiał mi ją zabrać kiedy byłem nieprzytomny. Potargałem sobie włosy dłonią, zastanawiając się jak się tutaj znalazłem, kiedy zorientowałem się, że nie mogę ruszać prawą ręką. Była sparaliżowana od przedramienia po czubki palców, dokładnie w tym miejscu, gdzie znajdował się wyblakły mroczny znak.
   Pokój w którym się znajdowałem był mały i wyglądał jakby ktoś go dekorował jakąś dekadę temu. Stara komoda, tuż obok lampa stojąca i łóżko na którym teraz leżałem. Wszystko pokryte centymetrową warstwą kurzu. Ujrzałem jak w drzwiach ktoś przekręca klamkę i do środka wszedł nie kto inny tylko sam Vincent Growgov. Uśmiechnąłem się kpiąco.
   - No proszę – powiedziałem sarkastycznie. – Co za zaszczyt być gościem w twoim domu. Chociaż przyznam, że mogłeś tu trochę posprzątać…
   - Wybacz, Draco, ale jestem zmęczony i nie chcę mi się nawet udawać, że cię lubię. Dlatego po prostu przejdę do rzeczy, dobrze? Ominę nawet tę część, gdzie cię torturuje – Growgov uśmiechnął się i wyciągnął różdżkę.
   Poczułem jak coś przekręca mi się w brzuchu. Nie żebym się bał Vincenta, po prostu mój organizm przypomniał sobie o alkoholu, który wczoraj wypiłem i stanowczo zaprotestował.
   - Pewnie jesteś ciekawy, jak się tutaj znalazłeś. Uwierz mi, nie jest tak prosto złapać śmierciożerce, który wie, że nic dobrego go tutaj nie spotka. Biedna Pansy, stawiała duży opór… nie obeszło się bez zaklęcia imperio. Łatwiej poszło z jej przyjaciółeczką, Rozalie, od razu się zgodziła…
   - Perfidny kłamca – mruknąłem. Grovgow zaśmiał się pod nosem pewny siebie.
   - Gdzie są Lucjusz i Narcyza Malfoy? – spytał wskazując różdżką na mnie.
   - Nie mam pojęcia – jeszcze zanim skończyłem to zdanie Growgov uderzył mnie zaklęciem. Przechyliłem się przez oparcie łóżka i zwymiotowałem.
   - Nie wiedziałem, Malfoy, że jesteś taki słaby – podniósł brwi rozbawiony.
   - Pierdol się – kolejny raz zostałem trafiony Crucio.
   - Widzisz, Malfoy. Przede mną się nie ucieka. A… twoi rodzice właśnie to zrobili. Więc, po prostu powiedź mi gdzie się ukrywają, a ja po prostu ich tam odwiedzę.
   - Myślisz, że moi rodzice byliby tak głupi, że powiedzieliby mi, gdzie pojadą, żeby się ukryć. Przecież to jasne, że jestem pierwszą osobą, którą się będzie podejrzewać o jakiekolwiek informacje.
    Vincent Growgov popatrzył się na sufit w zamyśleniu.
   - Tak. Masz rację. Jesteś pierwszą osobą, którą podejrzewam o informację… dlatego pierwszy zginiesz w tak „słusznej” sprawię – uśmiechnął się złośliwie.
   - Moja śmierć nic ci nie da – powiedziałem starając się nie poruszać, bo mój żołądek wciąż się buntował.
   - Może… ale też nic mi nie odejmie. Więc mogę po prostu cię zabić i mieć z głowy kolejnego Malfoy’a.
   - Przecież nic ci nie zrobiłem.
   - Dobrze wiem, że wcale nie chcesz służyć w mojej armii, Malfoy. Stoisz po tej stronie po której jest ci wygodnie. Nigdy nie będę pewien, czy nagle nie odwrócisz się ode mnie, kiedy zaczniemy przegrywać. Jesteś zwykłym tchórzem – popatrzył się na mnie prowokując mnie do dalszej dyskusji, ale po prostu nie wiedziałem co mu odpowiedzieć. Przecież to wszystko prawda co powiedział. Wcale nie chciałem być śmierciożercą, po prostu mroczny znak gwarantował mi bezpieczeństwo.
   - Dlaczego nie mogę ruszać ręką? – spytałem się go. Wyglądał na rozczarowanego, że nie rozwinąłem wątku mojego „tchórzostwa”.
   - To proces odsuwania cię od społeczności śmierciożerców. Niedługo mroczny znak na twojej ręce zniknie, a ty będziesz sobie mógł żyć jak każdy zwykły mugol.
   - Co to znaczy – zmarszczyłem brwi.
   - To znaczy, że stracisz magię. Będziesz… jak to się mówi? Charłakiem.
Popatrzyłem się na niego otwartymi oczami. To niemożliwe. Nie mogę stracić magii tylko przez głupi znak na mojej ręce!
   - A teraz powiesz mi, gdzie ukrywają się twoi rodzice?
   - Nie wiem – powiedziałem spuszczając głowę.
   Vincent Growgov odrócił się do mnie plecami i wychodząc z pokoju krzyknął do kogoś na zewnątrz:
   - Do lochu z nim.
_______________________________
No i tym, uroczym, akcentem, kończymy część II, pt. Draco Malfoy :) Mam nadzieję, że wszystko zostało wyjaśnione, a jeśli nie, to chętnie odpowiem na wasze pytania w komentarzach (no chyba, że odpowiedź na nie będzie w dalszych częściach opowiadania) :D
Wiecie co? Jestem kompletna idiotką, bo dostałam się do dobrej klasy, a złożyłam podanie o przeniesienie do innej. Myślicie, że oddadzą mi je tak po prostu i będzie po sprawie? Ktoś może mi pomóc? Bo załamuje się właśnie nad swoją glupotą...

8 komentarzy:

  1. Hmm... Trudna sprawa. Musiałabyś podejść do sekretariatu i się o to dowiedzieć. Do roku szkolnego jeszcze dużo czasu, więc chyba jeszcze nic nie ma do stracenia, prawda?
    Co do rozdziału: Draco będzie charłakiem?! Ale jak to? :D Nie wyobrażam sobie tego. No, ale będzie ciekawie.
    Nie zawiodłaś mnie. Sprawiłaś, że jestem bardziej ciekawa tego co będzie dalej niż do tej pory.
    Moje pytanie: jak będzie się nazywać III część opowiadania?
    PS> Możesz usunąć antySPAM? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Trzecia część nazywać się będzie "Śmierciożercy" i jeśli nic nie ulegnie zmianie to będzie mieć tylko dwa rozdziały.
      2. Jasne, nawet nie wiedziałam że jest włączony. A mogłabym dostać jakąś małą wskazówkę - jak się wyłącza antyspam?

      Usuń
  2. jestem pierwsza ! Łuhu! Rozdział świetny, taki realistyczny... tak bardzo mi żal Dracze... mam nadzieję, że uda mu się powstrzymać zdejmowanie znaku. Kocham Twoje opowiadanie, pamiętasz? No ja myślę :).
    Serdecznie pozdrawiam i życzę powodzenia z tą klasą, Twoja Scar.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobra nie jestem :(...

      Usuń
    2. Nie martw się, pierwsza będziesz najwyżej następnym razem :D A ty pamiętaj, że ja kocham twoje opowiadanie <3

      Usuń
  3. Witaj, droga blogerko! Nastał dziś wielki dzień, bowiem Charming, dawniej Ms_Riddle zdecydowała się dodać nową notkę. Zechciej zajrzeć na uwierzyc-w-magie.blogspot.com, zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj. To znowu ja... :D Zapraszam na nowy rozdział i serdecznie pozdrawiam, Twoja Scar. [twarz-z-cienia]

    OdpowiedzUsuń
  5. no nie straci magie rewelacja nie wpadlabym na to :)

    OdpowiedzUsuń