Przepraszam za spóźnienie, wczoraj miałam bierzmowanie i nie wiedziałam, że aż tyle z tym zachodu :)
_____________________________________
"Mój stan to nie to, co widzicie w moim ciele,
ale to, co dzieje się w mojej duszy"
Paulo Coelho, „Weronika postanawia umrzeć”
Malfoy przechodził
wokół pokoju trzymając się ścian dla bezpieczeństwa. Nie wiem czy czegoś
szukał, czy po prostu bezczynność doprowadzała go do obłędu, w każdym razie
minął mnie kilka razy za każdym razem błądząc palcami na innej wysokości
ściany. W końcu jednak najwidoczniej znalazł coś, bo zatrzymał się niedaleko
mnie szperając gdzieś pod sufitem.
- Co robisz? – spytałam mając nadzieje, że może znalazł
jakąś obluzowaną cegłę, albo inną drogę ucieczki.
- Już ci mówiłem – odwarknął zirytowany. – Nie twój
zasrany interes.
Wśród ciemności usłyszałam coś co mogło być odgłosem
materiału ocierającego się o ciało. Najwidoczniej Malfoy zdejmował koszulę.
Tylko po co?
Kiedy pomyślałam o ubraniu zrobiło mi się okropnie głupio
i poczułam się niekomfortowo owinięta tylko cienkim jedwabiem.
- Odsuń się – powiedział władczo, a ja spełniłam jego
rozkaz nie wahając się. To nie były te czasy, gdy mogliśmy bawić się w
szczeniackie odgrażanie sobie. To była wojna, więc albo ktoś jest twoim
przyjacielem, albo wrogiem. A z kimkolwiek niemiałbyś do czynienia, lepiej się
jest go słuchać, bo albo chce ci w ten sposób pomóc, albo ostrzec, byś z nim
nie zadzierał. A prowokowanie kogoś w takiej sytuacji było tak samo głupie, jak
trącanie patykiem rozjuszonego niedźwiedzia na środku lodowej pustyni.
Wydawało mi się, że mężczyzna zamachnął się i z całej siły
uderzył w kawałek ściany, który przed chwilą badał, ale zamiast głuchego
odgłosu kruszącej się starej cegły, czy nawet łamiących się kości Malfoy’a,
usłyszałam dźwięk rozbijającego się szkła. Do pomieszczenia wpadł snop
przygaszonego światła, a ja zobaczyłam jak tysiące drobnych odłamków szyby lecą
w kierunku odsłoniętej klatki piersiowej mężczyzny. Draco zdążył odsunąć się w
ostatnim momencie by uniknąć okaleczenia.
W nikłym świetle zachodzącego najwidoczniej już słońca,
które błądziło teraz po przeciwległej ścianie zobaczyłam twarz Draco Malfoy’a.
Wyglądał okropnie. Wychudzony, z podkrążonymi oczami i bladą, niezdrową cerą
przypominał mi narkomana, albo… albo kogoś, kto przez długi czas był
torturowany. Jedną dłoń miał owiniętą własną koszulą, w której teraz utkwiły
drobne fragmenty szkła. Tors szpeciły mu liczne blizny i rany, które jeszcze
nie zaczęły się leczyć.
Nie przypominał już tego pewnego siebie, bogatego
ślizgona, który zawsze czerpał radość z upokarzania innych, choć sam w głębi
serca był słaby. Ale to, w końcu, właśnie zdolność ukrywania swoich słabości
cechuje osoby dogłębnie złe. Tylko, że Malfoy nie był zły, nie zamknęliby go
wtedy tutaj, prawda?
Popatrzyłam się na siebie i oblałam się rumieńcem. Cienka
szata, którą miałam na sobie nie zasłaniała kompletnie niczego. Nawet w tym
nikłym świetle mogłabym nie mieć na sobie nic, a efekt byłby taki sam. Materiał
był, bo był, ale nie pozwalał mi na zasłonięcie nawet tych najintymniejszych
części mojego ciała. Zobaczyłam, że Malfoy mi się przygląda i szybko zakryłam
się rękami zawstydzona. Chłopak odwinął swoją koszulę i strzepnął z niej
odłamki szkła jednym mocnym ruchem, po czym podał mi ją odwracając wzrok. Zaskoczył
mnie ten jego objaw kultury, ale nie byłam w stanie odmówić prezentu.
Światło było wieczorne i wydobywało się tylko z jednego
małego kwadracika tuż nad sufitem. Otwór był tak mały, że prawdopodobnie nie
można było przez niego nawet włożyć ręki, o ucieczce już nie wspominając.
- Dziękuje – powiedziałam spuszczając głowę i próbując
zapiąć guziki słabymi i trzęsącymi się rękoma. Było to spowodowane brakiem
pożywienia od ponad, policzyłam szybko w głowie, czterech dni. O mój boże,
ostatnio jadłam coś ukrywając się w lesie z Harry’m i Ronem, tuż przed tym jak
znaleźli nas Śmierciożercy. Jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu.
Draco Malfoy warknął zirytowany i podszedł do mnie
sprężystym krokiem by pomóc mi dopiąć wszystkie guziki, ale odsunęłam się.
- Nie dotykaj mnie – powiedziałam, starając się, by mój
głos brzmiał stanowczo. Nie chciałam teraz płakać. Nie chciałam pokazywać
słabości przy Nim. Opadłam znów na posadzkę przeczesując palcami przetłuszczone
włosy. Musiałam wyglądać jeszcze gorzej od Draco.
Usiadłam na ziemi zaplatając ramiona wokół kolan.
Przed oczami zaczęły migać mi obrazy, które za wszelką
cenę chciałam zostawić głęboko ukryte, gdzieś na dnie mojej pamięci.
Śmierciożercy. Tych dwóch, których zobaczyłam zaraz po obudzeniu się w zamku,
tuż po mojej próbie ucieczki. Ich twarze…
Wzdrygnęłam się. Zamknęłam na chwilę oczy, próbując się
uspokoić, ale wywołało to tylko lawinę łez, które pociekły z moich oczu.
- Słuchaj Granger – Draco przykucnął obok mnie, zachowując
jednak bezpieczną przestrzeń między nami. – Trwają teraz ciężkie czasy i każdy
z nas przeżywa okropne chwilę – zrobił pauzę na kilka sekund by spojrzeć mi w
oczy, emanował z nich spokój. – Ale grunt to nie pokazać im, – wskazał na
drzwi, które teraz wyraźnie oddzielały się od ściany dzięki światłu – że się
boi. Bo tym właśnie się żywią… Strachem. Trzeba być silnym Granger.
- Nie zrobili Ci tego – powiedziałam walcząc sama ze sobą
o kontrolę nad swoim głosem. – Nie wiesz, co się stało…
Wiem, że bredziłam, ale wspomnienia, które wróciły do mnie
tylko przez ten głupi gest Malfoy’a, wzięły nade mną górę. Panowały nade mną.
Draco zawahał się przez chwilę z ręką wyciągniętą w
kierunku mojej twarzy, pytając się w ten niewerbalny sposób, czy może jej
dotknął, popatrzyłam się na niego, mając nadzieje, że nie chce zrobić mi nic
złego. Tak, zaufałam mu. Mężczyzna opiekuńczym ruchem starł z mojego policzka
kilka pojedynczych łez. Starałam się siedzieć wtedy nieruchomo, ale obrazy
wracały za każdym razem, gdy zbliżał się do mnie.
- Wiem, że to głupio zabrzmi, Granger – powiedział
uśmiechając się lekko. – Ale musisz mi zaufać. Bo oprócz mnie, nie masz już
nikogo.
___________________________________
Wiem, że rozdział króciutki i nie satysfakcjonuje mnie tak samo jak, podejrzewam, Was. Przepraszam jeśli moje komentarze z powiadomieniami nie publikują się na waszych blogach, ale sprawdzam niektóre blogi nawet po kilka razy, żeby się przekonać czy na pewno kogoś powiadomiłam i po jakimś czasie już po prostu nie jestem pewna, czy komentowałam coś, czy nie.
Przepraszam.
Bardzo zachęcam was do zrobienia tego ogromnego kroku i przeniesienia się na blogspot, bo jeśli nie liczyć mniej rozwiniętej opcji grafiki na blogu, jest to idealna strona dla blogerów (nie, nikt mi nie zapłacił za reklamę ;D A chyba ktoś powinien, co nie?). Nie ma się czego bać, a uniknie się godzinnego wyczekiwania na opublikowanie notki i kilkukrotnego komentowania aż do skutku.
Żegnam i liczę na wasze szczere opinię na temat rozdziału.
Jestem pod wrażeniem. Twój blog nie męczy odbiorcy, a teraz to duży plus :)
OdpowiedzUsuńPiszesz lekko, jakbyś płynęła w tych słowach. Sama fabuła jest bardzo oryginalna.
Hermiona i Draco zamknięci w jakichś lochach, gdzie wokół toczy się wojna to świetny temat.
Ich psychika, myśli to co teraz dzieje się w ich głowach opisałaś cudownie. Niewiele jest takich blogów. Proszę nie zrażaj się małą liczbą komentarzy i pisz dalej bo naprawdę masz talent.
Pozdrawiam :)
Ironia
Jestem pod takim samym wrażeniem jak moja poprzedniczka, Ironia :)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie naprawdę nabiera tępa, więc coraz bardziej niecierpliwię się na kolejne notki (chociaż wrzucasz je bardzo często :D). 3mam mocno za Ciebie kciuki! :)
Pozdrawiam ciepło! :*
wybacz że dopiero teraz komentuje ale majówka sprawiła ze nie miałam czasu na nic bo nauczycielka uwzięła się na mnie i co rusz kazała jeszcze zrobić
OdpowiedzUsuńrozdział wspaniały jak zawsze i nie szkodzi że krótki
wybacz że tylko tyle
spieszę się nadrabiać zaległości
Plus za oryginalny pomysł na opowiadanie, historia całkiem inna niż pozostałe blogi jakie czytałam, co naprawdę mi się podoba! ;) poza tym świetnie piszesz, czekam niecierpliwie na nową notkę! :)
OdpowiedzUsuńMój Boże! Ja Cię ukatrupię... Moje lodowe serce zostało stopione , przez Ciebie się popłakałam! Kocham Cię, Mafoya, Twoje opowiadanie, Malfoya, Twojego bloga i zgadnij...Malfoya! Bo oprócz mnie nie masz już nikogo... PIĘKNIE<3 Ach ja wiedziałam, że Ty nam dowalisz nowym opowiadaniem, ale nie wiedziałam, że aż tak.
OdpowiedzUsuńNie mogąca wydusić niczego sensownego, Twoja Scarlett.
Jestem pełna podziwu dla twojego opowiadania, chociaż przeczytałam tylko ten jeden rozdział. Jest taki inny od reszty opowiadań o tej tematyce. Podziwiam. Zapraszam również do siebie: http://zielone-oczy-aniola.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ten rozdział był naprawdę dobry, no może i krótki, racja, ale nie wiem, czym tu byś mogła być nieusatysfakcjonowana. Fabuła naprawdę mnie zachwyca i z każdym zdaniem zastanawiam się co będzie dalej, co będzie dalej...
OdpowiedzUsuńOczywiście idę czytać dalej :D
Pozdrawiam, Poem
Cudo, cudo, cudo!
OdpowiedzUsuńMówiłam już nie? :D
Miona.