Otaczają mnie
idioci.
Pomijając fakt,
że ten dzieciak z pierwszej ławki ma na pewno jakieś powiązania z Finniganem,
to oficjalnie porzucam jakąkolwiek nadzieję, że piętnastolatków da się
czegokolwiek nauczyć.
Pierwszy tydzień
w Hogwarcie minął zaskakująco szybko. Kiedy już uświadomiłem sobie, że moi
uczniowie nie planują nawet otworzyć książek w tym roku, całkowicie przestałem
starać się zgrywać dobrego nauczyciela. Tylko przy jednej klasie skupiałem
wszystkie swoje zmysły na jednym chłopaku.
Zaczęło się już w
niedzielę, tuż po uczcie w Wielkiej Sali. Granger wpadła do mojego gabinetu i
zaczęła wygadywać, że widziała śmierciożercę wśród uczniów. Przez chwilę
naprawdę wyglądała na obłąkaną, ale potem udało mi się ją uciszyć, bo jej
wrodzona ciekawość była silniejsza od choroby psychicznej. Wiedziałem, że
będzie chciała poznać mój plan.
- Więc co wymyśliłeś? – dopytywała się niecierpliwie.
- To dość skomplikowane – zacząłem. Popatrzyła się na mnie
jak na głupka. No tak, przecież to była G r a n g e r… co dla niej mogło być
tak naprawdę skomplikowane? – Więc, w przeciwieństwie do ciebie nie siedziałem
w domu płacząc w poduszkę przez ostatnie miesiące.
Posłała mi
gniewne spojrzenie, ale nie zaprzeczyła. Ukryłem mściwe rozbawienie.
- Nie wiem, jak to jest z tobą, ale mi udało się ustalić,
że ostatnie wspomnienie, które zgadza się z wydarzeniami w ‘tym’ świecie to
wakacje, dwa lata temu – popatrzyłem się na nią, sprawdzając, czy zgadza się to
z jej wspomnieniami, ale miała zagubiony wzrok i zaczęła wpatrywać się w
podłogę. No tak, mogłem się tego spodziewać. Była tak zajęta użalaniem się nad
sobą i kłóceniem z innymi ludźmi, że nawet nie próbowała dociec prawdy. –
Dooobra, później do tego wrócimy. W każdym razie. Później zaczęli się ujawniać
po kolei śmierciożercy i wiesz jak się to wszystko potoczyło… ale nie tutaj!
Tutaj dalej wszyscy sobie żyli w karmelkowym świecie i nikt kogo się o to
pytałem, nie przypominał sobie żadnej sprawy związanej z Voldemortem w ciągu
ostatnich siedmiu lat.
Kiwnęła głową na
znak, że mnie rozumie.
- I nawet zakładając, że śmierciożercy naprawdę zrobili
powstanie, masz czarną dziurę w pamięci, pomiędzy tym co się stało przed domem
Growgova, a trafieniem do szpitala, prawda?
Znów kiwnęła, nie
odzywając się ani słowem.
- Więc szukałem sposobów na odzyskanie pamięci, ale jedyne
co mi oferowano, to głupie zabiegi dla czubków w szpitalu świętego Munga, które
swoją drogą już na nas testowali, gdy byliśmy nieprzytomni, za zgodą naszych współmałżonków, gdyby Weasley
przypadkiem ukrył przed tobą tę informacje… - zrobiłem pauzę, żeby obserwować,
jak na jej twarzy pojawia się oburzenie. Mały potwór w moim brzuchu podskoczył
z radości.
- Wtedy zacząłem szukać w tych… powiedzmy, ‘mniej
popularnych’ książkach… I zgadnij gdzie znajduje się największy zbiór ksiąg
zakazanych w Anglii? Tak, w Hogwarcie – powiedziałem, nie czekając na jej
odpowiedź. Kiwnęła głową, jakby już to wiedziała.
- Więc chcesz znaleźć jakiś przepis na eliksir
polepszający pamięć? – upewniła się.
- Eliksir, zaklęcie, roślinę… cokolwiek – wyjaśniłem.
- I tylko dlatego zatrudniłeś się w Hogwarcie? – wyglądała
na trochę zawiedzioną. A czego się spodziewała?! Kiwnąłem głową potwierdzająco,
nie mówiąc ani słowa.
Spuściła wzrok.
Nie miałem ochoty, czasu, ani chęci bawić się w dociekanie jej emocji w tamtej
chwili, więc po prostu zignorowałem to.
- To przyłączasz się? – zapytałem zniecierpliwiony.
- Do czego?
- Do poszukiwań. Tych książek jest ponad tysiąc, a ja nie
mam wieczności. Wolałbym odzyskać pamięć zanim się zestarzeje…
- Tak. To znaczy, pomogę ci – powiedziała, ale wciąż
wyglądała na rozczarowaną. A może po prostu była zmęczona? Wszystko jedno.
Hermiona wyszła
mrucząc ciche pożegnanie, jakby jak najszybciej chciała znaleźć się sama. W
sumie, pasowało mi to. Jej towarzystwo nie sprawiało mi żadnej przyjemności, od
kiedy przestała być jedyną ludzką istotą w budynku. Zauważyłem, że od kiedy
wszystko się pozmieniało, ona znów stała się tą słabą szlamą Granger. W
więzieniu przynajmniej była twarda.
Następnego dnia
na pierwszej lekcji zobaczyłem brązowe loki w ostatniej ławce pod oknem.
Zachowywał się, jakby nie chciał zwracać na siebie uwagi, ale tym tylko jeszcze
bardziej przyciągał moje spojrzenie. Caleb Fitz. Tak się podpisał w zeszycie.
Był niski w porównaniu do innych chłopaków w jego wieku i zawsze wyglądał na
przestraszonego, chociaż, gdy pytałem się go o coś związanego z lekcją, zawsze
przez sekundę widziałem ten błysk w jego oku, jakby ktoś rzucił mu wyzwanie, a
on właśnie walczył o honor.
Chciałem wierzyć,
że to czysty przypadek, że ten chłopak wygląda jak śmierciożerca, który pół
roku temu próbował mnie zabić, ale wiedziałem, że Granger też go zauważyła.
Małego puchona.
Przyglądałem mu
się uważnie na lekcjach i starałem się dowiedzieć, w jakim towarzystwie się
obraca, ale Caleb wydawał się być tylko zwykłym, niepozornym uczniem. Jednym z
wielu. Nie wyróżniał się ani wyglądem, ani charakterem, ani wiedzą.
Za to z Granger
było coraz gorzej, chociaż ona sama zachowywała się jakby wygrała los na loterii.
Lubiła prowadzić lekcje i pomagała uczniom po godzinach, a potem siadała
wieczorami w bibliotece i przeszukiwała księgi zakazane razem ze mną. Czasami
nie wiedziałem, czy ta kobieta bardziej mnie irytuje, czy fascynuje. Widziałem,
że od przybycie do Hogwartu nie odpisała na żaden list z domu, gdy ja
korespondowałem na bieżąco z Asterią. Do tego uparcie wierzyła, że nic z jej
wspomnień nie mogło być podrobione. Na taką głupotę nawet ja nie mogłem sobie
pozwolić.
__________________________________
Ciężki tydzień za mną, jeszcze cięższy przede mną.
Więc co myślicie o rozdziale? :)
Akurat udało mi się skorzystać z komputera, a tu taka miła niespodzianka na poprawę humorku :)
OdpowiedzUsuńMi się rozdział bardzo spodobał, bo fajnie jest wreszcie poznać uczucia Dracona.
Ale ten Caleb coraz bardziej zaczyna mnie interesować. Niby taki niepozorny...
Ale coraz częściej zaczynam wierzyć, że na koniec okaże się, że nic z tego tak naprawdę się nie stało...
Ehh... Czekam na kolejny rozdzialik!!
Myślę, że jeśli dotrwałaś do końca poprzedniego tomu, to wiesz, że zakończenie zawsze jest nieprzewidywalne :P
UsuńCieszę się, że moje rozdziały poprawiają Ci humor :)
no dobra, plan jest logiczny.... zastanawiam się jakie będzie wyjaśnienie, bo po prostu nic mi nie przychodzi do głowy, pozostaje mi czekać na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńMalfoy ma głowę do planowania. Znajdzie jakieś fajne rozwiązanie :)
UsuńRozdział świetny, absolutnie :) Perspektywa Draco rzuciła zupełnie inne światło na sprawę. Plan bardzo sprytny. Malfoy myśli logicznie podoba mi się to. Hermiona naprawdę robiła wokół siebie trochę dużo zamieszania. Rozumiem ją jak się czuła, ale logiczne i opanowane podejście do sprawy Draco naprawdę bardzo mi się podoba. Bardzo mnie ciekawi co z tego wszystkiego wyjdzie. Nie mogę się doczekać żeby dowiedzieć się co tak naprawdę się stało! Celab jak najbardziej mnie intryguje. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! Super! :) Pozdrawiam serdecznie :) Agnes
OdpowiedzUsuńP.S. Zbieram się do odpisania Ci na e-maila, ale obecnie niestety jestem bardzo zajęta. Myślę że pod koniec tygodnia mi się uda, a jak nie to któregoś dnia w przyszłym :)
Ok, rozumiem :)
UsuńWiedziałam, że spodoba Ci się postawa Draco. Po twoim komentarzu o zachowaniu Hermiony wobec dzieci postanowiłam zrobić z niego trochę lepszego człowieka :P